Pomoc w czasach pandemii cz.2

15 września 2020 | Nagłe przypadki

W marcu w Iraku rozpoczął się lockdown, który trwał aż do połowy sierpnia. Przez długi czas wiele sklepów było zamkniętych, podobnie, jak drogi pomiędzy prowincjami. Organizacje humanitarne wstrzymały działania. Mieszkańcy obozów dla przesiedleńców zostali praktycznie odcięci od zewnętrznej pomocy.

Na kilka tygodni my również musieliśmy wstrzymać otwieranie nowych miejsc pracy, ale w zamian rozpoczęliśmy dystrybucję żywności dla rodzin mieszkających w dzikich obozowiskach. Projekt Dobra Praca wznowiliśmy w maju. Od tamtego momentu udało nam się otworzyć 17 miejsc pracy, co przy wielu obostrzeniach, jakie panowały w Iraku, jest sporym sukcesem. Uświadomiliśmy sobie również, że nadal musimy być gotowi do działania w nagłych, nieprzewidzianych okolicznościach. Choć naszym głównym celem pozostaje wspieranie rodzin w usamodzielnianiu się i uniezależnianie ich od zewnętrznej pomocy, to są przypadki, gdzie po prostu trzeba ludziom kupić jedzenie. Tak było podczas trwającej pandemii, która wywróciła do góry nogami wiele planów, nie tylko nam, ale przede wszystkim tym, którzy pragną normalnego życia.

Z ogromną pomocą przyszedł tutaj Caritas Polska, który po raz drugi sfinansował zakup mleka w proszku dla dzieci z rodzin, mieszkających w nieformalnych i dzikich obozowiskach. Czym są takie miejsca, pisałem kilkukrotnie, ale przypomnę dla tych, którzy nie czytali naszych wcześniejszych artykułów. Dzikie czy też nieformalne lub nieoficjalne obozy, bo różnie się je określa, to najczęściej niewielkie osady umiejscowione na obrzeżach miast, wiosek lub oficjalnych obozów. Zamieszkują je ludzie, którzy z różnych przyczyn, nie znaleźli schronienia w regularnych obozach dla przesiedleńców. Powodem było przeważnie ich przepełnienie, choć zdarzało się, że odmówiono miejsca w obozie samotnej kobiecie z dzieckiem, ponieważ… zbyt krótko była w niewoli.

Za oficjalne obozy uważa się te założone przez lokalne władze przy pomocy ONZ, czy międzynarodowych organizacji humanitarnych. Rodziny, które do nich trafiły, mogą w teorii liczyć na wsparcie ze strony instytucji charytatywnych, choć i to w wielu przypadkach mocno szwankuje. Najczęściej pomoc kończy się w momencie, kiedy zabraknie funduszy rządowych i projekty upadają. Obozy nieformalne to swego rodzaju koczowiska, w których ludzie zdani są tylko na siebie oraz spontaniczną pomoc tych, którym nie jest obojętny ich los. Mieszkańcy takich miejsc znaleźli się w sytuacji bez wyjścia, więc osiedlili się w pierwszym bezpiecznym miejscu, do którego dotarli. Tutaj nie mogą liczyć na łaskę zagranicznych fundacji i organizacji charytatywnych, bo te najzwyczajniej do nich nie docierają.

Dotrzeć do ludzi, o których świat zapomniał

My, dzięki współpracy z lokalnymi fundacjami, znamy sytuacje ludzi w nich mieszkających. Wiemy, że potrzebują każdej pomocy, bo często nie mają możliwości znalezienia pracy, a warunki, w jakich mieszkają, są fatalne. Rodziny z dziećmi nie mają dostępu do bieżącej wody ani elektryczności. Ich domem jest często stary zniszczony namiot. W najlepszym przypadku udaje im się otrzymać plastikowy kontener, w którym na kilku metrach kwadratowych mieszka wieloosobowa rodzina. Takim ludziom ciężko jest powrócić do miejscowości, które opuścili, uciekając przed ISIS. Nie mają praktycznie nic, więc rozpoczęcie nowego życia jest dla nich ogromnym wyzwaniem. Tym bardziej że wiele osób, które znalazło się w tych dzikich obozowiskach straciło swoich bliskich .

Projekt zakupu mleka w proszku finansowany przez Caritas Polska tak samo, jak w ubiegłym roku, objął właśnie te rodziny. Samo mleko zostało kupione na miejscu a dzięki współpracy z fundacją Gilgamesh Organization udało nam się zyskać rabat u lokalnego sprzedawcy. W czasie pandemii, kiedy wiele organizacji pomocowych musiało zawiesić swoją działalność, taka pomoc okazała się nieoceniona. Dotarliśmy do prawie 250 rodzin, rozdając blisko 4000 opakowań mleka po 400g. Na jedno dziecko w rodzinie przypadało 12 takich opakowań. To zapas mający wystarczyć na minimum 3 miesiące, co pomoże im przetrwać najgorsze chwile. Takie projekty pokazują, że pomoc humanitarna może łączyć w jednym, wspólnym celu. Dla nas samych współpraca z Caritasem to ogromny zaszczyt.

Jakieś dwa tygodnie temu inna organizacja, z którą współpracujemy, zwróciła się do nas o wsparcie dla 200 rodzin, które niedawno wróciły do Sindżaru. Bartek Rutkowski wspominał o tym w ostatnim odcinku „Z wody w piach”. Stanęliśmy przed wyborem, czy otworzyć kolejne miejsce pracy, czy pomóc ludziom tu i teraz, w sytuacji, kiedy proszą o jedzenie. Taki wybór nigdy nie jest łatwy. Wiemy, w jakich warunkach żyją te osoby. Jak trudna była dla nich decyzja o powrocie. Obrazy z Sindżaru, które mogliście oglądać na naszym profilu facebookowym oraz w poprzednim artykule (Inni? Czy gorsi?) najlepiej to pokazują. Zdecydowaliśmy się działać i przesłaliśmy środki na zakup podstawowych produktów takich, jak makaron, ryż, olej, czy konserwy. To pomoc jednorazowa i nie wystarczy na długo, ale nie potrafiliśmy odmówić. Ludzie na nas liczą, bo jak się już wielokrotnie okazywało, tylko my potrafimy zareagować w tak krótkim czasie.

Wesprzyj nasze działania

Pin It on Pinterest

Share This